poniedziałek, 5 stycznia 2015

Od Sonatana ,,Wyspa cz.4'' (cd.Kaya)

- Może jest...- zrobiłem nieśmiały uśmieszek.
- Wy nie możecie po prostu...- przykrył twarz łapą.
My w tym czasie uciekliśmy w las. Nie wiem, ale nasze wariacje coś łączyło. Uwielbiałem takie sytuacje. Powaga i skupienie, a ja zrywam to wybuchami śmiechu. Cóż, to już mój żywioł. Pobiegliśmy w las. W dżungli ziemia była bardzo wilgotna i łatwo było się poślizgnąć. Biegliśmy przed siebie Morgan został w tyle. Zaśmiałem się głośno. Wreszcie byłem szybszy od tego debila.
- A gdzie tak właściwie biegniemy? - zaśmiała się Kaya.
- Nie wiem...Chyba za tym wilkiem. PADNIJ - krzyknąłem nagle i wturlaliśmy się w krzaki.
- Głowa do ziemi - szepnąłem.
Na to Kaya położyła ze mną głowę na ziemi. Przed nami szły dziwne wilki. Miały włócznie, pomalowane futro dziwnymi znakami. Takie...Jakby po prostu z buszu. Wzory celtyckie i azteckie trochę mnie przerażały.
- Jeden ma iluminati na futrze - zaśmiałem się i wyskoczyłem z krzaków.
Wilki się na mnie spojrzały i przystawiły włócznie do karku. Powiedziały coś po dziwnym języku.
- Nie rozumiem - prychnąłem.
- Nie róbcie mu nic! - krzyknęła Kaya.
Na to wilki puściły włócznie i padły jej do stóp.
- Co, co się tu działo? - zrobiło się mi dziwnie.
- Oni...Myślą że kim niby jestem? - nie wiedziała co powiedzieć.
- Chyba...Królową? Czy czymś takim - szepnąłem.
- Nie jestem - syknęła.
- Ale dla mnie jesteś jak królowa - złapałem ją za łapę.
<Kaya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz