Hej! Nazywam się Desoto. Nie będę wdawać się w szczegóły z dzieciństwa. Raczej od kiedy spotkałem Solarisa:
Uciekałem. To na pewno. Byłem wykończony,a moje tatuaże jarzyły się bardzo słabym blaskiem. Gonił mnie olbrzymi smok. A właściwie hydra. Łatwo je pomylić. Jedyna różnica jest taka,że hydra ma dziewięć głów. Nagle hydra wyskoczyła przede mną. Odciąłem jej łeb. A potem następny. I kolejny. Wkrótce bezwładne ciało runęło na ziemię. Odwróciłem się tyłem do zwłok i odsapnąłem trochę. Moje zwycięstwo trwało jednak krótko. Ciało hydry(bez głów) zaczęło się poruszać. Odskoczyłem. W tym samym momencie,utracone łby zaczęły odrastać. Rzuciłem się do ucieczki. Teraz hydra miała osiemnaście głów zamiast dziewięciu. Biegłem bezmyślnie przed siebie. Potwór oczywiście za mną. Nagle potknąłem się i runąłem w dół skarpy. Sturlałem się. Juz nie miałem nawet sił żeby się podnieść. Wiedziałem,że to mój koniec. Wtedy zza drzew wypadł basior o złotych skrzydłach i poważnym spojrzeniu. Nie mogłem nic powiedzieć więc tylko wskazałem hydrę,która wyczuł nasz zapach i ruszył w naszym kierunku. Basior ruszył jej na przeciw. Poodcinał jej łby i podpalał kikuty. Stwór runął martwy w przepaść. Wilk podszedł do mnie. Mówił coś,ale go nie rozumiałem. Zemdlałem.
********************************************************************
Obudziłem się w jakimś szpitalu. Dwóch lekarzy stało nade mną. Byłem podłączony do kroplówki. Lekarze szeptali coś między sobą. Poczułem igłę wbijającą się w moje ciało i zasnąłem.
*******************************************************************
Zerwałem się na równe nogi. Już nie byłem do iczego podłączony. Wyszedłem ukradkiem w sali.Już byłem tuz-tuż od drzwi wyjściowych,gdy usłyszałem za sobą czyjś głos:
-Już odchodzisz?
Odwróciłem się szybko. Za mną stał ten sam basior,który mnie uratował.
-Muszę. Jestem wędrowcem-powiedziałem zasmucony.
-Naprawdę? To ja mam dla ciebie propozycję. Dołącz do mojej watahy. Watahy Zorzy Polarnej. Poza tym powinieneś jeszcze trochę zostać. Leżałeś tu z osiem dni. Wciąż jesteś za słaby.
-ILE JA TU BYŁEM?!-wykrzyknąłem.
-Osiem dni-powtórzył wilk.-Nie przedstawiłem się. Jestem Solaris. Alfa watahy-przedstawił się.
-Ja jestem Desoto-rzuciłem.-Myślę... Myślę,że zostanę. W sensie dołączę do tej watahy.
Solaris uśmiechnął się i zaproponował:
-Może cię przedstawię reszcie? I oprowadzę?
Zgodziłem się. Miałem dosyć ciągłej ucieczki. Czas zamieszkać w jednym miejscu,pomyślałem sobie. Solaris przedstawił mnie każdemu wilkowi z watahy. Wszyscy wydawali się bardzo mili. Potem Alfa pokazał mi jaskinie i tereny. Wszystko było cudowne. Następnie opowiedział o zasadach i funkcjach. Dotarliśmy do końca zwiedzania.
-Kim byś chciał zostać?-zapytał Solaris.
-Może właścicielem kina,posłańcem i rozjemcą?-zaproponowałem.
-Pewnie! Masz te funkcje! A jakiej jaskini zamieszkasz?
-Hmmmm..... Myślałem nad szóstką-powiedziałem.
-Jasne. Muszę już lecieć. Zaraz zachód słońca,a ja jeszcze mam coś do zrobienia. Lubisz zachody słońca?
Pokiwałem głową. Alfa zaproponował mi,żebym obejrzał zachód słońca w Góry Zachodnie.Tak też zrobiłem. Usiadłem w jednej grocie i podziwiałem przecudowny zachód słońca. Gdy słońce zniknęło za górami,a na niebie pojawiły się lśniące jak diamenty gwiazdy,pomyślałem:I tak oto zaczynam nowe życie.Żadnych bolesnych wspomnień z przyszłości. Tu jest moje miejsce na ziemi. Tu jest mój raj. Jeszcze raz zerknąłem na nocne niebo. Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem powoli,bez pośpiechu i zmartwień do swojej nowej jaskini.
<THE END>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz