sobota, 3 stycznia 2015

Od Szafiry „ Potwór?!” (cd Jeff)

włóczyłam się po terenie watahy. Nie mogłam zapomnieć tego co widziałam. Mój dom, mój kochany dom... i ten list od ojca... nie mogę nie potrafię. Muszę o tym zapomnieć znowu, a list... zachowam go ja na razie. W kłócąc się sama ze sobą nie zauważyłam że oddaliłam się od terenów watahy... za bardo... Z mojego „transu” obudził mnie ostry zapach krwi. Nie przejmowałabym się tym, gdyby to nie była krew wilka. Poszłam za zapachem. Coś mnie tam ciosło choć wgłębi dusz wiedziałam że coś tu nie gra... przedarłam się przez krzaki. Zobaczyłam zmasakrowane ciało wilka, zmiażdżona szczęka połamane łapy. Z ciała z pływała krew. Podeszłam bliżej. Krew była świeża.. jaki potwór to zrobił?!.. Obok ciała zauważyłam krwawe ślady... wilka?! chciałam się odwrócić kiedy ktoś walną mnie w tył głowy. Straciłam przytomność. Obudziłam się w jaskini przykuta. Przede mną ktoś stał, panował półmrok więc go dokładnie nie widziałam.
- wypuść mnie!- krzyknęłam.
- Co ma cię wypuścić? Moją kolację?-odezwał się głos w półmroku.
-Ko...kolację?! Jestem twoją kolacja?!? spróbuj mnie tknąć to... to...
co zrobisz? Jesteś przypięta! Jesteś zdana na moją łaskę...a teraz wybacz -odwrócił się do kamienia na którym coś spilśniało... nóż?1 Tasak?! Mogłam się tylko domyślać co to... ten psychopata mnie zabije!
- RATUNKU! Pomocy!!
-nie krzycz i tak cię nikt nie usłyszy. Nawet jeśli to ci nie pomoże, też go zjem.... hmm... co by tu wybrać jakby cie tu zabić.-kiedy tak wybierał narzędzia tortur mi udało się jakoś uwolnić. Ruszyłam w kierunku wyjścia... powoli tak by mnie nie usłyszał. Przechodziłam obok kamiennego stołu. Było tam pełno ostrych narzędzi: skalpelów, nożyków i podobnych rzeczy. Zbliżałam się do wyjścia...
-A ty dokąd?!- odwróciłam się. Ujrzałam jego oblicze. Oczy świeciły mu się złowieszczo w pysku trzymał nóż uśmiechał się do mnie ale to nie był zwyczajny miły uśmiech. On był... wycięty na jego pysku... straszny. Nie zastanawiając się wybiegłam z jaskini. Sprintem skierowałam się w stronę terenów watahy. Oo biegł za mną... i zbliżał się...
<Jeff?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz