-Hej! Dobrze się czujesz?-usłyszałem.
Otworzyłem oczy. Ujrzałem Basiora. Patrzył na mnie zaniepokojony. Podniosłem się szybko. Leżałem na jakiejś polanie. Rozejrzałem się nerwowo. Nie miałem pojęcia gdzie byłem.
-Odpowiesz mi?-zapytał ponownie nieznajomy. Poznałem go. To właśnie jemu zawdzięczam życie! Patrzył na mnie oczekując odpowiedzi. Pokiwałem głową, że nie.
-Heh, zabawne. Wszystko w porządku?
Potwierdziłem głową. Chciał wiedzieć jeszcze co tu robię. W odpowiedzi wzruszyłem ramionami. Zauważyłem, że zranione jest obandażowane. Pokazałem mu na migi, że nie mówię. Z jego miny wyczytałem niedowierzanie. Po chwili pokiwał jednak głową i zapytał poruszając złotymi skrzydłami:
-Szukałeś czegoś, czy co? Niewielu zapuszcza się w ten las...
Z trudem pokazałem, że szukam watahy. Jak to usłyszał zabłysnęły mu oczy. Uśmiechnął się miło i podszedł do mnie. Opowiedział mi o Watasze Zorzy Polarnej i zaproponował dołączenie. No tak, przecież taki silny basior musiał mieć jakąś własną watahę. Ucieszyłem się i pokiwałem z zapałem głową. Uśmiechnął się i powiedział, że zaprowadzi mnie do jaskini. Kto by pomyślał? Nie dość, że on uratował mi skórę, to jeszcze zaprasza do watahy! Jak widać cuda się zdarzają!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz