poniedziałek, 5 stycznia 2015

Od Hoodoo "Byłem na skraju śmierci"

Biegłem ile sił w łapach. Schowałem się za skałę. Na moje szczęście smok, który mnie gonił pobiegł dalej. Stałem się niewidzialny i zawróciłem, ale nagle dostałem sporym kamieniem w głowę. Odwróciłem się. Ta kreatura mnie wyczuła! Biegła na mnie i zamierzała ziać ogniem. Uskoczyłem spod płomienia w ostatnim momencie. Strzeliłem w smoka kulą energii. Nic mu nie zrobiła! Zamachnął się i uderzył mnie ogonem w brzuch. Zgiąłem się w pół. Napastnik podskoczył i zaatakował mnie szponami. W ostatnim momencie zrobiłem magiczną osłonę, jednak byłem coraz słabszy. Smok był oszołomiony brakiem skutku ataku. Z powodu braku sił stałem się widzialny, jednak wykorzystując nieuwagę wroga rzuciłem się do dalszej ucieczki. Tamten otrząsnął się i ruszył za mną. Zaczynało brakować mi tchu. Znowu zostałem zaatakowany ogonem. Tym razem w łapy. Przewróciłem się i przetoczyłem po ziemi. Smok ponownie użył ognia. Chociaż byłem całkowicie przytomny, nie udało mi się do końca uniknąć. Dostałem w ramię. Wróg ryknął zadowolony z siebie. Z bólem się podniosłem i ledwie żywy starałem się umknąć. Na próżno. Droga kończyła się przepaścią. Żałowałem, że nie potrafię latać. Zatrzymałem się tuż urwiskiem. To był błąd. Napastnik ryknął i zepchnął mnie bez wahania. Nie spadłem, bo chwyciłem się krawędzi jedną łapą. Spojrzałem w dół. Nie widziałem końca tej otchłani. Nie miałem siły dłużej się utrzymać. Puściłem się. Nie mogłem uwierzyć, że to mój koniec. Nagle moim oczom ukazał się nadlatujący wilk. Złapał mnie w locie. Nie wiem, czy coś mówił. Byłem zbyt słaby by cokolwiek rozumieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz