niedziela, 11 stycznia 2015

Od Solaris'a ''Różne przewidzenia''

Byłem samotny. Straciłem brata, tego jedynego brata. Bardzo ubolewałem. Poszedłem w kierunku zamku królewskiego. Chodziłem po komnatach otoczonych srebrną poświatą. Wyszedłem na taras i popatrzyłem na wielki księżyc. Była w nim twarz wilka ze zamkniętymi oczyma.
- Nie zapomnę o tobie bracie - wyszeptałem.
Patrzyłem się w niego długo. Słyszałem jakby coś do mnie mówił, ale to tylko przesłyszenie.
- Los był okrutny
I niełaskawy
Jak mogłem odesłać tam Cię?
Wina była ma
Twoja zaś kara
Harmonia milczy po dziś dzień

Lecz jednak w tą ciszę piosenkę Ci dam
I towarzystwa dotrzymam
Nim sen Cię zmorzy
I Twoje oczy
Spokojnie w rytm niej zamkną się - zaśpiewałem moim dostojnym i grubym głosem.
Zobaczyłem błysk na niebie. Twarz w księżycu zaczęła się poruszać.

- Nie tak daleko wilk jak słońce
Wzdychał patrząc na swe ziemie
Z uśmiechem rzekł że „nie ma tu basiora
Tak bardzo kochanego jak ma osoba" - usłyszałem głos Artemis'a, jakby śpiewającego ze mną. Nie wiedziałem czy tylko ja go słyszę. Byłem bardzo zdziwiony i podekscytowany, że...Może się zmienił...

- Wspaniałe jego rządy i wielka chwała
Tak wielkie jak jego władzy cień
Który nieświadomie spadł na młodszego brata
Przez co rósł w jego sercu bardzo ostry cierń

Zaśnij mój drogi
Bo snu już jest czas
Odpocznij w blasku księżyca
Słuchaj kołysanki
Utuli Cię wraz
Dotrze przez niebo i kosmos
Bądź tak łagodny jak noc którą kochasz
Tak samo jak jestem teraz

Artemisie, kocham Cię bardziej niż myślisz
Przepraszam za bycie ślepym - dośpiewałem spokojnie

 - Po jakimś czasie basior zobaczył
Że brata autorytet zgasł
Nie był kochany choć zasługiwał
A złość w sercu jego rosła dając jemu w kość - zaśpiewał Artemis.

- Lecz to jest ta droga do zdobycia chwały
Która jednak nie jest dobra
I ten głupi basior nie robił wciąż nic
By uwielbiany był też jego brat - zaśpiewałem patrząc się niemalże na odbicie brata w księżycu.

- Zaśnij mój drogi
Bo snu już jest czas - w tym czasie co śpiewałem on śpiewał ''W moim więzieniu czekam''.
Odpocznij w blasku księżyca - a on '' [kiedy wreszcie się stąd uwolnię]?''
Słuchaj kołysanki - dośpiewywał '' dlaczego zamknąłeś mnie''
Utuli Cię wraz - śpiewał '' Me obawy nienawidzisz mnie ''.
Dotrze przez niebo i kosmos
Bądź tak łagodna jak noc którą kochasz [Chcialem by kazdy szanowal mnie tez]
Tak samo jak jestem teraz [wysłuchasz mych próśb chociaż raz?] - śpiewaliśmy razem.

Artemisie, kocham Cię bardziej niż myślisz [Ty karzesz mnie, a ja przyjaciol chce]
Ja proszę, nie zmartwiaj się już [Blagam Cie, serce swe otworz]
I przepraszam za bycie ślepym [nie wybaczę za bycie ślepym] - na to oparłem łapy o taras.

- Tyle lat nas czeka - zaśpiewałem
- Nieobliczalnych - nagle przede mną się zjawił jakby duch Artemisa!. Stał przede mną z posępną miną i śpiewał ze mną.
- To straszne, że sam - próbowałem dotknąć jego futra, ale był...jakby światłem.
- Muszę stawić im czoła - dostawił łapę do mojej. Ja nic nie poczułem, ale wiedziałem że jest blisko.

- Niech te tysiąc tych zim - spojrzałem na swoją łapę, po czym na niego.
- Minie jak jeden dzień - wzniósł się w powietrze.
- Kocham Cię - zrobiłem to samo.
- I tęsknię - odwrócił się, a z jego oczu spadła łza.
 - Poprzez dystans ten - zaśpiewaliśmy razem.

[Ja] - Niech Twoje sny mają kolory
[Artemis] - Szczęśliwy będziesz w swym świetle - na to odlatywał coraz dalej.
[Ja] Nie poddaj się smutkom, bólowi i troskom - chciałem go zatrzymać/ ( [Artemis]- Czy Ty czujesz smutek, czy też nie?)
[Razem] - Gdy zasnę polecę i spotkam się.
[Ja] - Śnij...
[Artemis] - I kiedy jestem wolny lecę stąd...- odleciał i znowu na księżycu było widać jego profil patrzący w gwiazdy.
Popłakałem się trochę. Spojrzałem w górę. On... To chyba był wytwór mojej wyobraźni. Jest za bardzo przewrażliwiony... Bardzo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz