Właśnie szedłem do jaskini Solarisa,gdy usłyszałem krzyk:
-Tamorayn! Czekaj!
Odwróciłem się szybko. Za mną biegła Firnen.
-Bo ten tego...Muszę ci coś powiedzieć-wyszeptała mi na ucho o co chodziło.
Aż się zachłysnąłem.
-Serio?!-krzyknąłem.
-Tak, tylko musisz być cicho!
Zza drzew wyszedł Five, który rzucił mi mordercze spojrzenie. Szybko ruszyłem w stronę jaskini Alfy. Muszę często u niego bywać,jako jego doradca. Gadałem o ochronie, zasadzkach itd. Kiedy skończyłem wykład, zauważyłem, że mnie nie słuchał.
-Halo? Ziemia do Solarisa! Słuchasz mnie?
-Tak! Tak!-ocknął się.-A o czym mówimy?
-Ech...-westchnąłem.-Nieważne. Co ci zaprząta głowę?
-Nic takiego-odparł.
-Sprawy sercowe?-spytałem. Potwierdził.-Jeśli już o tym mowa...To Firnen się w tobie zakochała. O żesz...-zakryłem usta łapą.
Odwróciłem się i już miałem uciec, gdy zawołał:
-Stój! Mówisz, że Firnen?
Pokiwałem głową zażenowany. Co ja najlepszego zrobiłem?! Ona mnie zabije!
<Solaris? Tamorayn-zdrajczuch XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz