- A tak w ogóle, to kiedy dołączyłaś? Nie widziałem cię nigdy - oznajmiłem patrząc na bawiące się na lodzie szczeniaki.
- Ja? Już dawno dołączyłam - zaśmiałam się.
- Stwierdzam u mnie ślepotę, żeby takiej ładnej wadery nie zauważyć - uśmiechnąłem się szarmancko.
- Ehh... Naprawdę? - zarumieniła się mocno i lekko zakrztusiła.
- Przyznaję, że tak - też się zarumieniłem.
- A może pogramy w piłkę na boisku? Na pewno już wszyscy się rozeszli, a boisko... ''Wolne'' - oznajmiłem.
- Pewnie! - krzyknęła i znowu wróciliśmy na boisko.
Zielona i oblana rosą trawa świeciła się w słońcu.
- Poczekaj chwileczkę, pójdę po piłkę, na pewno jest gdzieś pod trybunami - podleciałem do trybun, skąd wziąłem dużą i nową piłkę. Potężnym kopnięciem rzuciłem piłkę blisko Jo, a ona złapała ją szybko łapami.
<Jo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz