Bitwa trwała. Wszędzie unosił się kurz i zapach świeżej krwi. Coś się dzieje, to coś dla mnie. Przygotowałam swój wygląd tak, by pasował do tego wydarzenia. Włosy związałam w kitkę żeby mi nie przeszkadzały i wymalowałam się farbą w odcieniu fioletowym i czarnym. Dobrze się prezentowały na moim furze. Wojna toczyła się na wielkiej polanie. Wszystkie wilki wybrały walkę na otwartym polu, ja wybrałam inną taktykę: atak z powierza. Wzbiłam się wysoko. Widziałam wszystko bardzo dobrze, obserwowałam przez chwile otoczenie. Wyczarowałam dwie kule czarnej materii.
- No to zaczynamy zabawę- powiedziałam do siebie i wybrałam swój cel. zobaczyłam z góry szaro-czarną waderę. Była bardzo podobna do naszej Vapper tylko że nasza buszowała razem z Soul z piłą łańcuchową. Rzuciłam w tą fałszywą Vapper jedną z moich czarnych kulek. Pudło.
- Agrrr... unik, za drugim razem mi nie uciekniesz złotko.
Zniżyłam lot i jeszcze raz rzuciłam. Bingo trafiłam, chciałam ją dobić kiedy Artemis mnie zatrzymał.
- Lumia dobra robota, ale chodź gdzie indziej. Tu robiłaś co należy.
- Dobra lecę- poleciałam za nim na pole bitewne. Zauważyłam Innego wilka w jakimś ubraniu. Basior był czarno- brązowy a jego ubranie czarno-czerwone. Postanowiłam go trochę pokiereszować. Złożyłam skrzydła i zleciałam na niego z duża szybkością zrobiłam fikołka i trafiłam go z kopniaka w głowę. Upadł na ziemie.
- Nieźle jak na pierwszy raz. Zobaczymy co dalej.
Myślałam, że go pokonałam wiedz odwróciłam się do niego tyłem. To był błąd. Basior podniósł się i rzucił się na mnie. Zdążyłam tylko odwrócić głowę kiedy ktoś skoczył między nas Wyczarował tarczę od której odbił się wilk z wrogiej watach. Potrząsną głową zdezorientowany po czym wycofał się. Mój wybawca odwrócił się do mnie. To był Hoodo, milczał.
- Hoody... dzięki uratowałeś mnie- powiedziałam to z uśmiechem. Miło było go zobaczyć jeszcze raz, ale on... był jakiś inny.
- Hoodo?- nadal milczał. Ta cisza mnie przerażała. Parzył mi prosto w oczy i milczał. Staliśmy tak przez chwilę, milcząc.
- Hoodo.- przerwałam tą zabójczą cisze.- odezwij się do mnie.
Nic nie powiedział. Odwrócił się tylko i poszedł dalej się bić, a ja stałam na środku i parzyłam jak odchodzi. Nie interesowało mnie co się dzieje wokół mnie, tylko odchodzący basior.
-Lumia!- usłyszałam głos mojej sowy.- Lumia! Weź się w garść, to jest wojna! Nie czas na załamywanie się! Walczy!
- Nic mi nie jest Nyra!- krzyknęłam- Wraca na pole bitwy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz