- A właściwie nic. A coś w tym złego? - trochę byłem nadpobudliwy po małej sprzeczce z bratem.
- Dobrze się czujesz, znaczy - wadera szybko zasłoniła łapami buzię.
- Znaczy, czy nic się nie dzieje? Masz jakiś taki inny głos - odchyliła nieco głowę do tyłu i przegryzła wargę.
Zrobiłem duże oczy i popatrzyłem w inną stronę.
- Ach... Taaa... Ja cię przepraszam, ja... Zmienia mi się głos czasem na taki... Z echem...- przyznałem nieśmiało.
- Dobrze więc, - na to lis wadery zaczął machać rozpaczliwie łapkami.
- Czyli wszystko dobrze? - znowu zwróciła się do mnie.
- Całkowicie tak, tylko....- zaniemówiłem na chwilę.
- Tylko,...? - zapytała po chwili.
- Czuję się trochę ''inny'' niż pozostali... Huh... Jak to powiedzieć, samotny. Nie w sensie że jak na wygnaniu, ale o serce - opuściłem łeb.
- Masz brata, który cię kocha, i rodzinę - przyznała.
Na to Foxy zaczął machać głową w znaczeniu ''NIE''. Wtedy Andrea zgromiła go spojrzeniem i podszedł do jej boku.
- Tak, ale chodzi o tą inną miłość...
- AAAAA... O tą...
<Andrea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz