czwartek, 26 lutego 2015

Od Elise

Wojna była straszna. Dookoła leżała krew, ale znikała momentalnie z powody wielkiej ulewy. Czarne chmury zasłoniły niebo. Moje pajęcze zdolności słabły w mocnym deszczu. Woda dostawała się do otworów na moich łapach, z których mogę wyrzucić pajęczynę. Na pewno rozmokła się. Wolałam na początku obstawiać na siłę. Berło zostawiłam na dłużej. Tak więc, przebiegłam całe pole walki. Wilki były za bardzo rozkojarzone tą walką. Żaden wróg mnie nie zauważył... Tak sądzę... Uciekłam na chwilę do lasu pod drzewo by się choć trochę obsuszyć i by moja pajęczyna, znowu była lepka i mocna, a nie rozcieńczona z wodą przypominające to brzydką papkę. Próbowałam wiele razy. Siedziałam pod drzewem. Nagle usłyszałam głośny krzyk z pola bitwy. Przeraziłam się i zrobiłam krok do tyłu. Ktoś tam stał. Był to brązowy basior z wrogiej watahy. Złapał mnie za ramię i zakrył usta. Byłam przestraszona, szarpałam się, a wilk mówił straszne rzeczy i bardzo nieprzyjazne. Już wyciągnął miecz czy coś w tym stylu by mnie tym dźgnąć, ale w ostatniej chwili zwołałam z lasu pobliskie pająki. Pająki wszystkie nerwowo weszły na ciało basiora, a on mnie puścił i zaczął się nerwowo otrzepywać. Wtedy zadałam mu cios magią, i porządnego kopniaka. Jak najszybciej uciekłam z lasu i zawołałam pająki, by na czas bitwy weszły do mojej bujnej czupryny. Teraz jak ktoś mnie zaatakuje od tyłu, będzie miał miłą niespodziankę. Tak więc, wróciłam na pole bitwy. Byłam rozkojarzona i aż bębniły we mnie emocje. Wpadłam na jakiegoś wilka, na szczęście był on z WMW. Była to chyba alfa Kiiyuko. Pobiegła gdzieś, a ja znowu pojawiłam się na polu. Podbiegł do mnie całkiem mokry Snow.
- Gdzie ty byłaś!- krzyknął.
- Tylko naładować pajęcze moce, ale już jest dobrze - westchnęłam i przewiesiłam mu przez kark jedną swoją łapę. 
Nagle przed nami wylądowała strzała z potężnym grotem. 
- Idź, walcz, jak widzą dwa wilki stojące i rozmawiające, to przykuwa wzrok - oddaliłam się i zrobiłam kilka fikołków, za mną licznie nie trafiały strzały. Zobaczyłam wilka co w lesie. Był wyraźnie wnerwiony i zaczął na mnie biec. Przestraszyłam się mocno i schowałam pysk w łapach. Nagle wilk odskoczył i pobiegł gdzieś dalej. Przede mną stał Solaris, ochronił mnie.
- Dziękuję! Solaris...!- chciałam go już przytulić, ale mnie powstrzymał.
- Bądź ostrożna, proszę cię - wzniósł się w powietrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz