Chociaż czułam się wspaniale, obejmowana przez Artemisa, to jakoś mi to nie leżało. Jakoś? Może raczej bardzo. Miłość do szczeniaków? Super! A czy to coś zmienia między mną, a nim? Miałam rację, nie odwzajemnia moich uczuc. Wszystko wina mojego wieku. Albo może to moja wina? Łzy zakręciły mi się w oczach. Po co ja tu przychodziłam? Po co się łudziłam? Miałam nadzieję, że nawet jeżeli jestem młodsza to mu się spodobam. Ale i tak nic z tego. Gdybym tylko była stasza!!! On tylko lubi szceniaki, tak jak ktoś mógłby lubić swojego towarzysza. Mogę sobie tylko pomażyć o prawdziwej miłości...Wydostałam się z jego uścisku skrzydła. Czułam, że zaraz sie popłaczę.
-Artemis...twoja miłość nie jest taką, najakiej mi zależy. Nie kochasz mnie tak, jak ja ciebie... Muszę już iść.
-Skoro musisz. To nara...
Nie dałam mu dokończyć, bo uciekłam jak najdalej od niego. Biegłam ile sił w łapach, aż dotarłam nad przepaść jakiegoś kanionu. Usiadłam na krawędzi i zaczęłam płakać. Chyba miałam złamane serce...Przypomniała mi się stara rymowanka, którą dawno temu śpiewałam, żeby coś uleczyć. Zawsze to jakieś pocieszenie. Zaśpiewałam:
Kwiatku światło zbudź,
Pokaż mocy dar,
Odwróć czasu bieg
I wróć mi dawny skarb.
Złote światło zaczęło spiralą owijac się wokół mnie od łap, pnąc sie ku głowie. Poczułam miłe ciepło promieniujące od niego. Ale nie czułam się lepiej. Łzy skapywały mi z brody.
Ulecz każdą z ran,
Odmień losu plan,
Co stracone znajdź
I wróć mi dawny skarb...
Mój dawny skarb.
Serpentyna śwatła znikneła. Czemu to nie działa?! Nadal czułam ból w sercu, a łzy ciągle napływały mi do oczu. Nie wiem co jeszcze może mi pomóć...Ukryłam pysk w przednich łapach. Co mam teraz zrobić? Nic by się nie wydażyło, gdyby nie to głupie święto! Najgorsze Walentynki w życiu!!! Wychyliłam się nad przepaść. Kilka kropel łez zciekło mi z oczu i spadło w głąb kanionu. Nie, nie będę myśleć o samobójstwie. Może lepiej będzie jeśli już wrócę do jaskini? Odwróciłam się od przepaści, przetarłam oczy i chciałam iść. Ale spod łap nagle osunęła mi się ziemia. Zdążyłam tlko krzyknąć z przerażenia i spadłam z krawędzi przepaści w dół. Nie pomyslałam o ratunku, pomyślałam jedynie o Artemisie...Jestem żałosna...
<Artemis? Sun się nie zabije, ale nadal spada. Poratujesz?>
Strony
- Strona główna
- Jak dołączyć?
- Alphy
- Wadery
- Basiory
- Szczeniaki
- Towarzysze
- Wolf Brand Games
- Regulamin i Waluta
- Stanowiska
- Jaskinie
- Rasy
- Tereny
- Magiczny Sklep
- Konkursy
- Magiczne Kino
- Podwodny Hotel
- Domy
- Pojedynki
- Nowości
- Wilcza Szkoła
- Wrogowie i Sojusznicy
- Cmentarz i Odeszli [*]
- Pary i Ciąże
- Adopcje i inne
- Kącik Artystyczny
- +18
- Nasz Ask
piątek, 20 lutego 2015
Od Sunset "Walentencje cz.4"(cd.Artemis)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz