Wraz z Andreą szliśmy ścieżką i rozmawialiśmy... O niczym szczególnie (xD) Foxy był u boku Andrei, był to rześki zimowy poranek. Słońce grzało, i powiem że było nawet ciepło.
- A twój lis tak naprawdę ''czym'' jest? - zapytałem.
- Lisem - zaśmiała się.
- To to wiem... Ale widzę że to nie jest zwyczajny lisek z lasu - uśmiechnąłem się.
- To jest mechaniczny lis. Słodki, nie? - przytuliła go.
- Pewnie, aż pazury lizać - oznajmiłem.
Andrea zrobiła trochę wyrozumiałą minę typu ''Chyba nie chcesz go zjeść'', a potem znowu się zaśmialiśmy.
Szliśmy lasem. Nagle usłyszeliśmy gdy ktoś stawia duże kroki. Było słychać dziwny dźwięk.
- Co to? -zastanowiłem się i dałem sygnał Andrei i Foxy'emu że mają stanąć w miejscu. Za drzewem ktoś stał, a gdy nas zobaczył uciekł w pogoń.
- Poczekaj, ty! - pobiegłem za istotą.
- Artemis, stój!!! - krzyknęła za mną Andrea i też zaczęła za mną biec.
Dogoniłem nicponia do skały zatoki. Był tam cień, uciekinier stanął przy kończącej się ścieżce i wyżynie przy niej.
- Nie uciekniesz - rzuciłem się na niego.
To mocno zabolało. Poczułem jakby metal wgniatał mi się w łapy. Otworzyłem oczy i zobaczyłem niebieską twarz, z czerwonymi policzkami, zielonymi oczyma i w czerwonej muszce.
Było to coś a'la robot. Odszedłem od niego na krok i złapałem się za głowę. Mocno przywaliłem w jego ''metalową'' obudowę.
Istotka patrzyła na mnie, wtedy dogoniła mnie Andrea i Foxy.
- Artemis?! Co to jest? - zapytała, ja nie odpowiedziałem, nigdy nic podobnego nie widziałem!
Foxy podbiegł do postaci i zaczął do niej skakać. Postać a'la królika zaczęła bawić się z mechanicznym lisem, a ja myślałem ''teraz widziałem już wszystko''.
- Jak pięknie się bawią - westchnęła Andrea.
- Tak.. Tylko... Poczekaj, jestem eksertem w rozmowie z tajemniczymi istotami
- To idź panie ''majster'' i pogadaj z nim
- Ehh... Dobra - podszedłem do bawiących się animatroników.
- Dzień Dobry - powiedziałem a na to Andrea zrobiła facepalm.
- Cudowna rozmowa panie konfederacie!
- Poczekaj... - spojrzałem na Andreę, a wtedy na królika.
Królik stał bliżej mnie i zbliżył mi się do pyska.
- Coraz nietypowa sytuacja...- zaśmiałem się niewinnie i ironicznie.
- Witaj - oznajmił ''robotycznym'' głosem.
- Cóż tu dostrzegam mym robotycznym okiem? - dopowiedział po chwili.
- Ja... Nie przeszkadzam do widzenia - zrobiłem w marsz w tył, ale Andrea wyciagnęła patelnię i uderzyłem w nią (XDDDD).
- Panie Majster, szlachetny tchórzu... - szepnęła.
- Ech... Ja jestem Artemis, a ty?- dopytałem gdy między nami stanął Foxy.
- Toy Bonnie - powiedział i spuścił wzrok.
- Skąd przybywasz, mój kolego?
<ANDREA?! XDD Z patelnią pojechałam xDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz