Angel mnie pocałowała co było niezwykłym, ale pozytywnym zdziwieniem. Nigdy nie czułem czegoś podobnego! No raz, ale kiedy pocałowała mnie zupełnie, a zupełnie beznadziejna wadera... Mówiła że mnie kocha, ale kiedy urodziła Lutin'a i Gloire'a odeszła. Miałem złamane serce, a teraz moje myśli i doświadczenia z przeszłości powróciły. Pomyślałem przez chwilkę, przecież nie mogę ją winić za moje złe wspomnienia, ja też do niej coś czuję. Po pocałunku przytuliłem ją.
- Naprawdę, chcę powiedzieć że jesteś niesamowitą waderą, Angel... Naprawdę, załatałaś moje złamane i nieposkładane serce - objąłem ją łapą.
- To takie miłe, ty też jesteś jedyny w swoim rodzaju - uśmiechnęła się.
***
Na kolejny dzień po ''pójściu'' w swoje strony, pobiegłem do jaskini Angel. Była sobota, a chłopcy bawili się z innymi wilkami, zapewne na polanie. Zakradłem się w krzakach, a koło jaskini zobaczyłem małego szczeniaka - waderę.
- To na pewno ''adoptowany'' szczeniak Angel! Muszę jakoś ją poznać! - pomyślałem i wyskoczyłem z krzaków.
- Hej, jestem Jerome, czyżby jest twoja mama Angel? - zapytałem.
- Poszła na polowanie, ale mama zaraz na pewno wróci!- oznajmiła waderka.
- Czyli masz na imię Berani, tak?- dopytałem.
- Tak, a skąd pan, znaczy Pan Jerome wie? - poprawiła się.
- Twoja mama mi o tobie mówiła. Jestem ojcem Lutin'a i Gloire - wytłumaczyłem.
Z małą rozmawialiśmy o różnych rzeczach, Angel nawet długo nie wracała. Nad nami przelatywał motyl. Berani szybko pobiegła za nim, próbując złapać go w łapy.
- Nie wypada Jerome - pomyślałem patrząc na bawiącą się Ber. - Ale muszę - powiedziałem na głos.
Zacząłem gonić z waderką kolorowego motyla. Trzepotał szybko skrzydłami i wesoło machać czułkami. W końcu zaczęliśmy się nieźle bawić. Dla mnie było to coś nowego, moi chłopcy już dorastają i nie chcą być tak wypieszczani. Ścieżką przechodziła Angel, ale udawałem że jej nie widzę. Chciałem jej pokazać że niezwykle potrafię dogadywać się z szczeniętami i bawić się.
- Mama! - w końcu krzyknęła Berani.
- Berani, widzę że już poznałaś Jerome'a - uśmiechnęła się.
- Poznałam, poznałam - wyszczerzyła się.
Podszedłem bliżej, a Angel szybko powiedziała do waderki:
- Idź się na chwilkę pobawić, Jerome ma na pewno mi coś ważnego do powiedzenia
Gdy Berani odeszła dalej i zaczęła bawić się przy moście, a w dole strumyku, popatrzyłem jednym okiem na Angel.
- Więc... Co cię tu sprowadza? - zapytała.
- Ja mam pytanie... Wiem, że może to się dzieje za szybko, ale może chciałbyś zamieszkać z nami? Albo chociaż my z tobą. Znaczy... Ojj... Za szybko - zajechałem się na chwilę.
''Kurde! Co ja palnąłem! Przecież nawet nie jesteśmy...O jezuu...'' - pomyślałem.
<Angel? zmienimy nazwę op?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz