Odeszłam z rodzinnej watahy, nie znoszę ich, nie wrócę, nie potrzebuję ich, oni nie potrzebują mnie, mijały godziny a ja byłam załamana, teraz zmieniłam się w człowieka, chodziłam z kapturem na głowie, zaczął padać deszcz, było ciemno, usiadłam po drzewem trzymając rękoma nogi, schowałam głowę w kolana i zaczęłam płakać, minęło kilka minut, usłyszałam szelest, podniosłam głowę i zobaczyłam przed sobą wilka, ten zaczął tak jakby, uciekać
- Hej! Poczekaj!
Krzyknęłam za nim, on uciekał dalej, wstałam i mimo wszystko biegłam za nim, potykałam się o własne nogi, mimo to, biegłam, on był szybszy, zmieniłam się w wilka
- Poczekaj!
On mimo wszystko biegł, teraz nie mogłam odpuścić mimo wszystko, biegnąc jako człowiek strasznie się zmęczyłam, nagle straciłam go z oczu
- Ku*wa! - krzyknęłam pełna złości, usiadłam w deszczu
- Potworze
Po co mi to robisz?
Moje serce, nie chce.
Pragnę to zrobić, ale serce mówi nie.
Po co mi serce?
Po to żeby żyć...
Lecz jak mogę żyć.
Jeżeli nie mam czym?
Wtedy zaśpiewałam kawałek mojej piosenki, przygnębiona usiadłam, byłam przemoknięta do suchej nitki, nigdzie żadnej jaskini, najmniejszej norki, żeby przenocować, spuściłam głowę w dół
- Moje serce.
Nie istnieje.
Jestem z kamienia.
Jestem potworem.
Którego nie da się kochać.
Moje serce.
Dawno nie istnieje.
Zniszczyłam je.
Swoim nieszczerym kłamstwem.
Potworze.
Czemu mi to robisz...
Poczułam ogromną złość
- Witaj.
Usłyszałam głos basiora, podniosłam łeb w górę, to był ten wilk za którym biegłam
- Cześć. - uśmiechnęłam się lekko
- Jak się nazywasz?
- Insaki, a ty?
- Draco.
- Co tu robisz... Draco?
- Przechodziłem, a ty? Nie jesteś z naszej watahy, prawda?
- Nie, nie jestem.
- A szukasz watahy?
- Tak!
- Może zechcesz dołączyć do naszej?
- Z wielką przyjemnością!
- To chodź.
Poszłam za Draco, wydawał się miły, mam nadzieję że tak jest
(CD. Draco?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz