piątek, 27 lutego 2015

Od Aisuru

Była wojna. Kupiłem sobie miecz... Sądziłem że to wystarczy by ''uniknąć'' ataków wrogów. Reszta szczeniąt nie mogła brać udziału w wojnie. DOBRZE, że nie muszę się z nimi męczyć w ponurej jaskini. Jednak, bezpiecznej jaskini. Na całym polu było niebezpiecznie. Może szczeniaki miały trochę dobrze, będąc w jaskini, były tam pilnowane i nikt zapewne by ich nie ''dopadł''. Mimo to, nie wiem czemu, ale zamiast iść na pole walczyć, jakoś mnie skusiło i poszedłem do jaskini Nightshadow gdzie były szczeniaki. Nie chciałem zaglądać do znudzonych duszyczek, ale patrzeć czy wróg przypadkiem nie chce wkraść się do jaskini i zrobić krzywdę szczeniakom. Mój żywioł to natura. Spod moich nóg wyrosły wielkie korzenie, co podsadziły mnie na pobliskie drzewo. Stamtąd mogłem obserwować wszystko. Zaopatrzyłem się też w łuk, ale to na wszelki wypadek. Czekałem tam z pół godziny. Wtedy z jaskini wyszedł Arian i kierował się do źródełka, które było zaledwie kilkanaście metrów od wrót jaskini. Nie chciałem wołać, czy coś, bo wróg czający się dalej by to zobaczył. Obserwując, jakaś biała wadera wyskoczyła z krzaków i powoli zbliżała się do jaskini. Cały czas nie spuszczałem z jej oka, czy przypadkiem nie wejdzie do jaskini.
- NIE, NIE ZROBISZ TEGO - mówiłem w myślach, gdy wadera zbliżała się coraz bliżej wrót jaskini. W końcu wślizgnęła się przez nie jak podła żmija. Szybko zareagowałem i przeteleportowałem się do jaskini. Już miała chwycić kłami Galaxy, ale rzuciłem na oślep w nią strzałą. Spudłowałem, jednak teraz rzuciłem  nią mieczem. Strzeliłem, a ta z jękami i skomleniem uciekła z jaskini, wtedy wbiegł Arian.
- Jezuu, nic wam się nie stało!- podbiegł do szczeniąt i wziął na grzbiet Galaxy.
- Nie, ale już po wszystkim.
- Ehh... Dzięki... Byłem trochę spragniony...
- Nie ma sprawy... Czasem musisz wyjść z jaskini, ale ograniczaj się. Wróg może być wszędzie - uśmiechnąłem się i wybiegłem z jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz