niedziela, 15 lutego 2015

Od Andrei ,,Pięć nocy u Freddy'ego cz.3"

Otworzyłam oczy. Nade mną wisiała lampa. Wstałam chwiejnie. Popatrzyłam na okienko. Był w nim księżyc. Musiałam leżeć cały dzień, pomyślałam. Znajdowałam się w małym pokoiku. Miał chyba dwa na trzy metry. Mieścił tylko sfatygowany materac, na którym leżałam. Otworzyłam drzwi i wyszłam po cichu na korytarzyk. Minęłam kilka dziecięcych rysunków przyczepionych do ściany. Przedstawiały jakiegoś miśka, kurczaka i zająca. Wszystkie trzy miały ludzką sylwetkę. Oniemiałam, kiedy zobaczyłam ostatni rysunek. Przedstawiał tańczącego Foxy'ego. Rysunek był wykonany niedawno, bo nie był wyblakły jak reszta. Usłyszałam śmiech mojego liska. Nie myśląc długo pobiegłam za tym dźwiękiem. Nagle wpadłam na coś. Od zderzenia upadłam na ziemię. Podniosłam się do pozycji siedzącej i popatrzyłam przed siebie. Patrzył na mnie dwunogi fioletowy niby-królik z czerwoną muszką. Jego białe oczy spoczęły na mnie. Wyglądał przerażająco. Wzięłam z ziemi jakiś kamień i rzuciłam w niego. Odbił się od jego głowy i trafił w lampę stojącą. Przewróciła się na królika. Wstałam zupełnie i rzuciłam się do ucieczki. Dopadłam jakiś drzwi i znalazłam się w małym ciemnym pokoiku. Oparłam się o drzwi. Co to za dziwne miejsce, pomyślałam. Nie pamiętam czego ostatnio aż tak się bałam. Ktoś zaczął się dobijać do drzwi za mną. Wzięłam deskę, która była obok i podstawiłam drzwi. Zaczęłam się cofać i wpadłam na coś plecami. Odwróciłam się. Chciałam się wtedy wydrzeć, ale mój głos zniknął gdzieś. Z góry patrzyło na mnie przeraźliwe coś. Przypominało kaczkę, lub kurczaka z chustką pod brodą z napisem ,,ZJEDZMY". Nie myślałam długo, tylko otworzyłam drzwi i wypadłam znowu na korytarz. Walnęłam przy okazji drzwiami pseudo królika. Pchnięciem łapy zamknął drzwi z powrotem. Wyglądał jeszcze gorzej. Głowę miał nienaturalnie przekrzywioną, jedno oko zwisało bezwładnie, a drugiego w ogóle nie miał. Z pustego oczodołu wychodziło małe czerwone światełko. Stał na jednej nodze, a druga zwisała mu bezwładnie. Wystawił przed siebie ręce i zaczął powoli podchodzić. Otworzył pysk i zaczął wydawać jakieś sapnięcia, szczęki i tym podobne. Pobiegłam dalej korytarzem biegłam bez opamiętania bardzo długo. Znalazłam schowek na szczotki. Nie wiem jak mocno byłam zdesperowana zęby to zrobić, ale schowałam się tam. Zamknęłam oczy i nasłuchiwałam, lecz nic nie zauważyłam. Zamknęłam oczy i zasnęłam w zupełnej ciemności. I tak minął wieczór i poranek-noc druga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz