-Artemis? Czy ty...
-Czy ja co?
-Czy ty dajesz mi szansę?
-Eee...No tak.
Zrobiłam sie bardziej czerwona. Poczułam, że policzki zaczynają mi płonąć. On mi daje szansę!!!!! Zaraz spłonę! Na szczęście nadal stałam w strumyku, więc chlusnęłam sobie zimną wodą po pysku. Nie pomogło mi to, tak jak bym chciała.
-Ech! Zaraz zwariuję! - Artemis spojrzał się na mnie.
-Co się stało?
-Nic, nic...
Nie mogę mu powiedzieć, że wymyśliłam mu zdrobnienie "Artemiś". To by była totalna żenada!
-Żenada! - zapomniałam się i krzyknęłam to na głos a nie w głowie.
-Ale co żenada??? Nic już nie rozumiem.
-Już się raczej nie wymigam... Wymyśliłam ci przypadkiem zdrobnienie...
-Jakie?
-...Artemiś...
-Słodkie.
-Na prawdę?
-Tak - uśmiechnął się. - Ale nie używaj go przy Lumii, bo będzie się wyśmiewać.
-To mogę tak do ciebie mówić?!
-Jeśli chcesz.
Rany! Nie wyrobię! Chyba osiągnęłam poziom krytyczny w rumienieniu się. Rozejrzałam się za czymś, co odwróciłoby moją uwagę chodź na chwilę od Artemisa. Dopiero teraz zobaczyłam niebieskiego królika ze starsznymi zielonymi oczami, stojącego na pomoście i patrzacego się prosto na mnie. Wydał mi się jakoś bardziej przyjazny niż straszny. Podeszłam do niego.
-Jaki fajny króliczek! Czy to twój towarzysz? - zapytałam się Atremisia.
-Yhy - przytaknął tamten. - Nie boisz się go?
-Niby czemu? Jak widać musi mieć dużo wspólnego ze swoim właścicielem, bo nie wydaje mi się straszny.
-Powiedziałaś to samo kiedy się poznaliśmy.
-Dziwię się, że pamiętasz.
-Czy my przypadkiem nie mówilismy przed chwilą o mnie? - zapytał królik dziwnym glosem.
-To ty mówisz?!
-No pewnie, że tak. Jestem Toy Bonnie
-Miło mi. Jestem Sunset Shimmer, ale dla przyjaciół Sun.
Wreszcie minął mi rumieniec. Mogłam normalnie odwrócić się do Artemisa.
-Masz ochotę, żeby gdzieś pójść?
-Tak. Ale czy ty masz na myśli randkę, czy spacer?
-Raczej to pierwsze.
-O jej! - znowu zaczął mi się pojawiać rumieniec. - Ale gdzie?
-Jeżeli chcesz to możemy iść do mojego ulubionego miejsca.
-Pewnie!
*****************
Weszliśmy do jakiegoś cudownego miejsca. Tak tu pięknie! Małe jeziorko, wspaniałe kwiaty i osłonięte drzewami przed wścibskimi nosami. Bonnie usiadł sobie pod jednym z drzewek, ale nadal obserwował mnie i Atremisa.
-Ładnie tu, prawda?
-Super ładnie! Dzięki, że mi je pokazałeś - pocałowałam go w policzek.
-Nie ma sprawy...
<Artemis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz