- Heh - podeśmiałem się.
- Pewnie! - dodałem po chwili.
Wadera postawiła uszy i pomachała ogonem.
Szliśmy do lasu zakochanych rozmawiając o sobie, u dużo mówiąc nie tylko o swojej osobie. W końcu dotarliśmy do lasu. Było tam pięknie. Rozejrzałem się w okół. Różowe liście zaczęły opadać z drzewa - był to dobry moment by w końcu się przełamać i pocałować waderę. Gdy miałem to zrobić, ktoś skoczył mi na głowę. To był Lutin.
- Hej, tato? Co tu porabiasz? - zapytał patrząc na Angel.
- Ja... Nic - zaśmiałem się.
- Ahh... Tak, przedstawiam ci Angel, mój synu.
<Angelka? Sorka brak weny ;//>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz