-Nic ci nie jest? Czemu jesteś z tyłu?
-Bo ja nie nadaję się do walki.
-Jesteś pewna? Jeżeli chcesz, to możesz dołączyć do reszty szczeniaków.
-Chyba tak zrobię.
Nagle zobaczyłam strzałę mknącą w stronę odwróconego Artemisa. Zanim zdążył odskoczyć, złapałam ją w magię dzięki telekinezie i rzuciłam nią w łucznika. Następnie teleportowałam się obok napastnika i wbiłam w niego miecz.
-Nikt nie będzie krzywdził Artemisia!!!
Zdziwiłam się co zrobiłam i wyciągnęłam broń z wilka. Przestraszyłam się, że teraz będzie próbował się odegrać, więc odrzuciłam go telekinezą jak najdalej ode mnie. Spojrzałam się na Arta.
-Jednak sobie radzisz -krzyknął Artemis i wbiegł z powrotem w wir walki.
Popatrzyłam na mieczyk, brudny od krwi. Trochę mnie zemdliło, ale za chwilę mi przeszło. Zamachnęłam się nim, ale mi upadł. Schyliłam się, żeby go podnieść i wtedy nad głową przeleciała mi włączona piła łańcuchowa wymachiwała przez Soul. Miałam szczęście, że nią nie dostałam. Podniosłam swój miecz i pobiegłam za Soul, która trafiła jakiegoś basiora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz