- Ronin..? Co się ze mną dzieje..? –
- Nie wiem.. a co pamiętasz ze snu? –
- Mój ojciec mówił coś o klątwie.. Myślisz że o to mu chodziło? –
- Najwyraźniej –
Zrobiłam smutną minę a z mojego oka poleciała mała czarna łza. Gdy spadła na lodową podłogę ona w tym miejscu zmieniła się w czarny lód.
- O boże… Co się dzieje? Dlaczego nie mam normalnych łez tylko jakąś czarną ciecz?! – mówiłam zdenerwowana
- Biała, spokojnie – powiedział Ronin i chciał do mnie podejść
- Proszę, nie zbliżaj się. Nie wiem do czego jestem zdolna w tym wcieleniu – Mówiłam ale on mnie nie posłuchał
- Chodź, pójdziemy z tym o poradę np. do Octavius’a –
- Nie! Nie podchodź! – Uderzyłam przednimi łapami o ziemię a z niej wyrosły zaostrzone czarne sople, które skierowały się w stronę Ronina. Jeden z nich wbił mu się w łapę ale na szczęście nic poważnego się nie stało.
- Przepraszam.. – powiedziałam usuwając kolce z ziemi – Ronin proszę wybacz… -
- To wszystko przez tą klątwę… Teraz zgodzisz się porozmawiać z Octavius’em?
- Tak.. oczywiście –
Podeszłam do Ronina i go przytuliłam. Musiałam. Kiedy przypomniałam sobie o mamie znów ogarnęła mnie samotność a on był jedynym moim przyjacielem.
<Ronin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz