poniedziałek, 9 lutego 2015

Od Angel ''Spotkanie cz.3'' (Cd.Mirand)

Staliśmy przez chwilę w milczeniu. Przekręciłam głowę i przyjrzałam mu się dokładniej. Czułam ból w karku i grzbiecie. Zapomniałam, że mam skrzydła i muszę latać. Wzniosłam się kilka centymetrów nad ziemię i dodałam szybko.
- Czasami nie da się wytrzymać z tymi skrzydłami, przerastają mnie... - Urwałam, skończyły mi się słowa. - Nooo... po prostu są za wielkie. Uśmiechnęłam się.
- Ja też potrafię latać - Szczeniak uniósł dumnie głowę.
- Skoro tak... - Pomyślałam chwilę. Ale czy mu wolno? No cóż, nadal nie byłam zmęczona a do świtu kawał czasu. Nikogo nie było prócz nocnych ptaków i owadów. Chyba nikt się nie pogniewa...
- Przelecimy się? - Zapytałam niepewnie.
- Spoko, w sumie jesteś w straży nadziemnej
Wzbiliśmy się w powietrze. Skrzydła przestały mi dokuczać. Zauważyłam wzrok Miranda utkwiony w mojej głowie. - Co, znowu próbujesz czytać mi w myślach? - Zapytałam. W sumie myślałam o tym, co chciałam mu powiedzieć. Wymówiłam moje myśli na głos - Nie wiem, co się stało z moim przyjacielem, wiesz, Dakar... - Poczułam łzy napływające mi do oczu - Ja naprawdę coś do niego czułam.
- Nie martw się. Na pewno nic mu nie jest
- Tego akurat jestem pewna - Odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem. - Spójrz w dół!
Ukazały nam się przepiękne widoki. Kotlina, łąki, rzeki i biała plama tak zauważalna pośród czerni - śnieżny las. Wylądowaliśmy. Kiedy moje łapy musnęły puszysty śnieg i znalazłam się na ziemi przeszedł mnie dziwny dreszcz. Zatrzymałam Mira.
- Co jest? - Zapytał trochę oburzony.
- Niebezpieczeństwo - Rzuciłam w pośpiechu. - Zaraz wracam.
Zamieniłam się w ducha. Wtedy widziałam jak w dzień. Wyczułam jeszcze kilka istot podobnych do mnie. Zawahałam się. Nie były przyjazne. - To demony - Szepnęłam mu do ucha unosząc się. Zmieniłam się w wilka. - One nie znają litości. Materializują się i opętują. Chcą tylko zabić...
- Twój przyjaciel też był demonem - Wszedł mi w słowo Mir
- Nie do końca. On był z demonem połączony. Po części nad nim panował.
Było już widać zarys mrocznych postaci. Nie czekałam już ani chwili. Szarpnęłam basiora i pociągnęłam za sobą. Kiedy wybiegliśmy a dreszcz zniknął i znowu czułam ciepło stanęłam. Szczeniak spojrzał na mnie wyczekująco. - Nie ma ich - mruknęłam. Usłyszeliśmy skrzek. Przeszywający uszy pisk, który jednak był dziwnie znajomy. Nie zdołałam przypomnieć sobie skąd go znam, bo coś mnie uderzyło i powaliło na ziemię. Poczułam krew pod sobą. Chciałam krzyknąć, ale wydałam z siebie tylko cichy jęk. Czułam dwie dusze. Miranda i tego, co mnie zraniło.
<Mir? Angel potrzebuje pomocy>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz