Wadera leżąca pod drzewem szybko wstała na równe nogi. Obróciła energicznie głowę i opuściła uszy.
- Nie lękaj się mnie. Chyba że kolejny widzi we mnie potwora - wyszedłem zza krzaków.
Popatrzyła się na mnie przez chwilę i wydusiła :
- Nie mogę cię wziąć za potwora. Wyglądasz zwyczajnie.
- Może i tak. Ale i tak się niedługo od innych dowiesz. Jesteś na terenach mojej watahy. Właściwie mojej i brata - odezwałem się.
- Watahy? - zapytała.
- Tak. Jestem tu taką drugą alfą... - westchnąłem.
- A chcesz dołączyć? - dopytałem.
- Pewnie, szukałam watahy - podskoczyła w powietrze.
- To chodź za mną. Oprowadzę cię - ruszyłem i spojrzałem na waderę tonem ''idź za mną''.
***
- Jak Cię zwą? - zapytałem z czasie oprowadzenia po terenach watahy.
- Ja? Jestem Luna - odrzekła.
- Ładne imię. Ja jestem Artemis - spojrzałem w kałużę.
<Lunka? ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz