-CO TY ROBISZ?!-wrzasnęłam.
-Ratuję ci życie-odparł Solaris.
-A po co? Dobra! Nie zabiję się,ale zostanę pesymistą. Moje ,,życie" będzie bez marzeń i szczęścia.
-Czemu?-zapytał trochę niepewnie.
-Bo mi się tak podoba!-warknęłam.
Fire patrzył to na mnie,to na Solarisa. Wyraźnie nie wiedział co robić. Prychnęłam i odleciałam. Miałam wszystko w nosie. Jednak nie potrafię się długo złościć,więc po dwóch godzinach mi przeszło. Znalazłam Solarisa w tym samym miejscu,co na niego nawrzeszczałam.
-Przepraszam,że się tak uniosłam.
-Mhm-odparł zamyślony.
-O czym myślisz?
-O niczym ważnym-rzucił.
Wydawał się jakiś nieobecny. Pewnie myśli o bracie. Poza tym ma wiele spraw na głowie,powiedziałam sobie. Już miałam odlecieć,gdy znów się odezwał:
-Poczekaj.
<Wiem bez weny -.-. Nie mam pomysłu.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz