- TAK DŁUGO NA WAS CZEKAŁEM - zaśmiałem się złowieszczo. Gwiazdy, z czterech stron nieba otoczyły mnie. Czarna magia podniosła mnie w powietrze, a dalej nic nie pamiętam.
Byłem na terenach watahy, właściwie na górach.
- Jestem niezwyciężony - uśmiechnąłem się szyderczo.
- Piękna mała wataszka. Pod rządami mojego ''kochanego'' braciszka. Nikt mnie tu nie zauważał. Teraz każdy zobaczy, że ja istnieję! - uderzyłem łapą o ziemię, a na to z chmur trzasnął piorun.
Spojrzałem na księżyc. Nie było w nim mojego profilu. Gwiazdy pomogły mi uciec. Teraz nic nie stanie mi na drodze.
- Teraz będziemy się ukrywać przez jakiś czas... Pomieszamy trochę...- zaśmiałem się nie otwierając ust.
<Solaris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz