- Nic ci nie jest? - zapytałem pospiesznie patrząc na łapę wadery.
- Ja... Się chyba wykrwawię... Kłusownicy mnie zestrzelili - wycedziła cicho.
- Kłusownicy? Tu nie ma kłusowników w naszym świecie. Najwyraźniej przeszłaś przez jakiś portal, może nawet niewidzialny - odpowiedziałem drapiąc się po głowie.
- Ale, teraz nie zmienia to niczego. Moja łapa jest w strasznym stanie. Daj mi spokój bym spokojnie umarła - szepnęła.
- Nie dam ci umrzeć - pochyliłem się nad jej łapą.
- Lekarze tu nic nie zdziałają... - wyszeptałem.
- Widzisz sam... - łkała cicho.
- Nie. Uda mi się ją wyleczyć za pomocą magii - dotknąłem obiema łapami jej krwawiącą tylną nogę.
Po chwili błysnęło złote światło. Ciemna wadera otworzyła oko i spojrzała na łapę.
- OCH DZIĘKUJĘ - krzyknęła. Zaczęła podskakiwać i brykać.
- Nie ma za co. Jestem Alfą Watahy Zorzy Polarnej. Mam na imię Solaris, a ty? - dopytałem.
- Jestem Nightshadow... Alfa? Wataha? - dopytała.
- Tak, a czyżby chcesz dołączyć?
- Tego szukałam! - podskoczyła aż.
- Więc, uroczyście mówię że jesteś waderą z Watahy Zorzy Polarnej - zaśmiałem się.
- Pewnie - uśmiechnęła się.
- A teraz oprowadzę cię po terenach... A i jakie stanowisko ci pasuje? - zapytałem.
- Lubię szczenięta. Może kamuflarzystka. I wojowniczka. Jak są takie stanowiska - westchnęła.
- Nie ma sprawy, masz te funkcje! - dodałem po chwili.
- Cieszę się bardzo. Wreszcie wataha - uśmiech nie znikał jej z twarzy.
- Do twojej jaskini zaprowadzę cię, ale dopiero po częściowym zwiedzaniu watahy
<Shadow??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz