Gdy już chciałem wyruszyć na wyprawę po watasze, pod pomnikiem w parku Nightwolf Moon'a, usłyszałem grzmoty i pioruny. Krzyki wilków i odgłos syczącej magii od zaklęcia ''obrony''. Obejrzałem się. Gdy to zobaczyłem, moje oczy przeniknął strach. Jego czerwone ślepia wgapione były na mnie, a ciemne unoszące się za pomocą czarnych zaklęć futro, lewitowało się w aurze księżyca. Połyskująca, pełna mętnych i bladych kolorach zbroja na popiersie, zewnętrzną stronę pyska i do połowy łap widniały nanosząc temu wszystkiego coraz bardziej koszmarny charakter. Usłyszałem niezwykle potężny i głośny śmiech. Szyderczy, przejmującym powietrze. Mój dawny dobry, młodszy brat. Stał na jednym w ogromnym korzeniu wielkiego drzewa (wys.3 m,grub.4 m). Przemierzał wzrokiem wszystkie wilki.
- Ha ha ha ha! - zaśmiał się, a jego lewitujące przenikające futro falowało zaciekle.
- O, co my tu mamy? Nikt mnie tutaj nie pamięta, gdyż zostałem wygnany na długi czas? - pochylił się i swoją czarną mocą dotknął podbródka wadery, a ta energicznie się odsunęła.
- Wasze pastelowe mordeczki... Jak mi tych twarzy było brak... - jego głos był doniosły.
- Nie rób tego - przeszedłem przez tłum i stanąłem na początku stada.
- A niby czemu, bo słoneczko nigdy nie wstanie? - powiedział sarkastycznie, na to opuściłem trochę uszy i zrobiłem zawziętą minę. Nie wiedziałem co powiedzieć, ale on zabrał mi głos.
- Nic nie powiesz? Jaka szkoda. I to moja droga Northern Luminum pack ma być alfa? Naprawdę, żałosne... - rzucił i odwrócił się.
- Od dzisiaj ten księżyc będzie na niebie widniał przez wieczność!!! - zaczął się podle śmiać (w tle oczywiście pioruny xD).
- Straże!- krzyknąłem.
Na to kilka wilków wzleciało w powietrze i zaczęło lecieć na nowego brata.
- Nie tak szybko - jego oczy zrobiły się białe, bez tęczówek i odrzucił ich.
Potem zmienił się w czarny dym i zniknął.
<chętny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz