piątek, 9 stycznia 2015

Od Lumii „ Trochę zabawy cz. 3” (cd Hoodoo)

-To co? Spotkamy się tutaj wieczorem?- oznajmiłam wesoło
-No okej...a... odprowadzić cię pod jaskinię?-zapytał... ach głosiki to on ma … lubię takie. Można go słuchać bez przerwy.
-Emm... Lumia?
- Co ...amm... Co mówiłeś?
- pytałem czy cię odprowadzić.
- Nie , nie trzeba. Po za tym... mój tatuś nie byłby zadowolony.
- Czemu?
- Teoretycznie jestem nad jeziorkiem- powiedziałam z złośliwym uśmieszkiem.
- Dobrze...To do zobaczenia.
- No cześć... do wieczora.
************
- Gdzie tak hasałaś co?
- Weź się od trzep Solaris...
-Ej ! Co się tu dzieje- weszła do jaskini mama- o co poszło?
- Mamo wiesz, że Lumia ma swoje humory
- Lepiej uważaj żebyś wy nos nie dostał!-warknęłam
-Lumia... chodzi ze mną- wychodząc z jaskini minęliśmy Livie z ….
-Smok?!
- Tak smok i to mój... własny- przytuliła się do wielkiej jaszczurki.
- phi..-odwróciłam się nadąsana. Wadera znikła ze smokiem.
- Nie podoba mi się twoje zachowanie- odezwała się mama.- Nie możesz się tak odnosić do swojego rodzeństwa i … ojca
- Ah... dowiedziałaś się o tym rano... Tak jakoś wyszło.- spuściłam łeb.
-Hmm... tak wyszło?!
- oj weź … Solaris mnie wkurza, a Livia woli beztrosko skakać po skałkach i leczyć każdą złamaną gałązkę! A ja... eh...
- Uważasz się gorsza od nich?
- Co?! Oni mi do pięt nie dorastają!
- Uważaj na słowa! Źle je dobierasz. Masz się zastanowić nad swoim zachowaniem, wracaj do jaskini i masz tam pozostać do puki nie zauważysz popełnionego błędu!
- Co?! Mamo !
- Bez dyskusji !! Dopilnuje byś nie wyszła!- wbiegłam do jaskini. Spojrzałam gniewnie na Solarisa. Weszłam do swojego pokoju. Zostałam sama... czyżby?
- Będę potrzebowała twojej pomocy... Nyra.
-Jak mam pomóc?- zapytała sówka nie kryjąc złośliwego uśmieszku.
*******
Nyra to moja płomykówka. Mój towarzysz i nie tylko. Tak naprawdę nie pamiętam od kiedy ją mam. Pewnie od zawsze. Nie znalazłam jej ani nie dostałam. Mój ojciec nawet nie wie, że ją mam. I dobrze nikt nie wie i nikt się o niej nie dowie. Ona jedyna mnie rozumie i jedynie ona może rozwiązać mój problem. Nie roztajemy się ze sobą i nawet nie planuje żyć inaczej. Towarzyszy mi pod postacią mojego cienia lub znikając. Nie widoczna dla innych widoczna tylko dla mnie. Takie same, ale różne. Jest w stanie mi pomóc. Nie dopuszczę przecież by Hoodoo na mnie czekał. On nie może czekać.
**********
Udałam się na miejsce spotkania. Czekał tam na mnie.
- Hej... jestem.
- Witam- odpowiedział telepatycznie i pocałował moją łapę... ach jaki dżentelmen.
- To co? Mała wycieczka?
- Pewnie ale do skąd?
- Może do mrocznego lasu.-wypowiedziałam mrocznym głosem tworząc czarną mgłę koło mojej sylwetki by podkręcić klimat. Udało się.. Wadziłam że był lekko spięty.
- O tej godzinie??
-Co ci szkodzi. Nic się nam nie stanie- powiedziałam już normalnym moim głosem trochę lekceważąco...
<Hoodoo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz