- A wchodzisz do wody? - zapytał po chwili.
- Teraz posmarowałam się mleczkiem, na razie muszę się trochę opalić - ziewnęłam i położyłam się na kocu.
- Nie podobne to do ciebie - zaśmiał się.
- No przestań, chcę przecież dla ciebie ładnie wyglądać! Moje futro trochę się przyciemni, to dobrze bo mam bardzo jasne - uśmiechnęłam się.
- To ja może pójdę... - wycofał się powoli.
Otworzyłam jedno oko, w tej chwili basior zrobił wyskok i wleciał do wody. Moje futro było całe mokre. Woda zlatywała mi z kosmyków na twarz, że nic nie widziałam. Trzęsłam się jak francuski piesek.
- Ups... Przepraszam - przegryzł wargę.
- Jak... ŚMIESZ - na to wpadłam do wody i z całej siły go do niej wrzuciłam.
Na brzegu było słychać śmiechy.
- Bo mnie utopisz! - zaśmiał się wynurzając.
- Pamiętaj że jak wskakujesz do wody rób to z daleka ode mnie - weszłam na brzeg i próbowałam się wysuszyć i ogrzać. Mimo wysokiej temperatury powietrza, po wyjściu z wody było mi zimno. Zawinęłam się w koc zostawiając tylko malutką dziurkę na dopływ tlenu. Na to ktoś na mnie ustał. Wyciągnęłam głowę spod ręcznika. Była to Galaxy.
- Ups, przepraszam cię... Myślałam że tu nic nie ma... Tak się zawinęłaś...- powiedziała.
- Nie musisz. Zimno mi - obwinęłam się znowu.
- Zimno? - wadera ze zdziwieniem popatrzyła w niebo.
- Tak - zatrzęsłam się.
- A moze się przejdziemy? Nie mozesz cały dzień tu leżeć - westchnęła.
- Masz rację - wstałam i otrzepałam się z piasku.
Chodziłyśmy po plaży i zbierałyśmy piękne muszelki.
- A może popłyniemy na rafę? Jest tu blisko - zaśmiała się.
- Och, pewnie! Tylko pójdę do jeszcze kogoś. Lepiej w grupce płynąć - pobiegłam na drugą stronę plaży. Mirand wygrzewał się na słońcu. Ja w tym czasie za pomocą magii pochwyciłam pełno wody, przeniosłam ją i rzuciłam prosto w Miranda.
- EJJJ
- Hahaha, nie bój się mój pudelku, teraz płyniemy na rafę!
- Dobra, ale może z kimś jeszcze oprócz Galaxy... Może, ty Annabeth?
<Annabeth? po Anie Galaxy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz