Tak pływaliśmy w rafie i po jakimś czasie się wynurzyłam z wody.
- Gdzie idziesz? - zapytała Taravia patrząc jak idę w stronę hotelu.
- Ja... Jakoś mi bardzo gorąco... Poczekaj - poszłam do Eglantine prosić o zgodę powrotu na godzinkę do hotelu.
Słońce mnie zwaliło z nóg! Eglantine otworzyła mi pokój i poszła do swojego - ''Ja też trochę odpocznę'' - powiedziała.
Położyłam się na łóżko i tak leżałam kilka minut.
- Galaxy! Ogarnij się! Powinnaś spędzać czas z przyjaciółmi a nie w pokoju... Ojejku... Słońce źle mi wpływa na smoczą skórę pod futrem... Muszę się dużo smarować bym nie wyglądała jak zaschnięty kwiatek - tak rozmyślałam i nagle położyłam głowę na czymś, a to zaszeleściło.
- Co to? - podniosłam głowę i spojrzałam na to ''coś''.
Była to kartka w kształcie serca.
- To walentynka? Do mnie? Na pewno do dziewczyn... - otworzyłam ją.
Widniał tam piękny wierszyk i z podpisem ''Tajemniczy wielbiciel''. Na górze ''Dla Galaxy''.
- To dla mnie? - moje oczy zabłyszczały aż.
Wyszłam z uśmiechem z pokoju. Chciałam się pochwalić dziewczyną z walentynki. Idąc korytarzem w podskokach trafiłam na korytarzu na Tsune'a.
- A cóż to za walentynka? - zaśmiał się.
- Na pewno nie do ciebie - uśmiechnęłam się.
- Jakiś bardzo mężny basior mi ją dał...
<Tsune?>
PS. Po Tsune pisze Aisuru, potem Islanzadi, dalej podam później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz