-Cześć - powiedziałem - jest Elise?
-Jest - odpowiedziała - Elise!
Na moich oczach ukazała się czerwono biała wadera, która kocha pająki.
-No, są walentynki. Idziemy?-zapytałem ją
-Dobra, ale daj mi jeszcze coś zrobić...-powiedziała i pobiegła gdzieś
Nie chciałem się zagłębiać, ponieważ była tam masa wader a ja byłem basiorem... Czekałem 15 minut i już myślałem, że mnie wystawiła, ale nie. Ona stroiła się na bóstwo.
-To idziemy! - powiedziała wesoło
Elise wybiegła z jaskini i trochę mnie wyprzedziła, wziąłem ją za łapę i szliśmy razem. Po 10 minutach wyciągnąłem chustę. Nie była zniszczona, nie dawno ją kupiłem.
-Po co ci ta chusta?-zapytała
-Lubisz niespodzianki?
-Trochę...
-To ci zawiążę oczy, dobrze?
-Dobra...
Rozłożyłem chustę i zawiązałem jej oczy. Ostrożnie prowadziłem ją na plaże. Gdy tam dotarliśmy słońce zachodziło.
-Już możesz zdjąć...-powiedziałem
Wadera zdjęła chustę z oczu. Wyskoczyłem przed jej oczy i krzyknąłem szczęśliwie:
-Wesołego Walentego!
-Ojej! - krzyknęła z zachwycenia - zachód słońca, plaża...
Podszedłem trochę bliżej, rozłożyłem kocyk i położyłem kosz z jedzeniem.
-Proszę, usiądź
Wadera usiadła, a ja po niej. Patrzyliśmy na zachód słońca.
-Wiem, że mieliśmy iść do restauracji, ale tutaj żadnej nie znalazłem. A przynajmniej nie blisko.
-Tak jest jeszcze lepiej!-powiedziała i oparła się na moim ramieniu
-Wiesz, wziąłem trochę jedzenia... Nie wiedziałem co lubisz
Elise otworzyła koszyk, a ja podsunąłem się bliżej niego. Mówiłem co jest i pokazywałem.
-Mam duszoną sarninę, kopytka jelenia, wątrobę dzika, wędzone ryby...
-To może tą sarninę
Wyjąłem z koszyka dwa talerze, szklanki i pokroiłem sarninę.
<Elise? Walentynki :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz